Dzisiejszy dzień był tak do bólu zwykły, że nawet nie jestem w stanie go ciekawie opisać. Jedynym intrygującym epizodem był obiad ze "świnki wietnamki": T. wyciągnął nadprogramową porcję mielonych (tak, od mamusi) do rozmrożenia. Po długich konsultacjach doszliśmy do wniosku, że przy naszym stanie lodówki możemy je sobie ewentualnie skroić na kanapki, bo nie było ich z czym skomponować. Alllle mieliśmy za to wszystkie produkty niezbędne do przygotowania chińszczyzny. Zrobiliśmy więc kombo wieprzowych kotletów mielonych mojej mamusi z orientalnym sosem i chińską mieszankę warzyw. Stąd orientalne danie ze świnki wietnamki.
Zabawne?
Nieeeee
Outfit:
1. koszula "mgiełka" H&M - SH "Kreator"
2. spodnie SH "Kreator"
3. torebka z szafy mamy
4. buty New Yorker/Amisu
5. pasek z szafy mamy
6. pierścionki no name
7. klipsy allegro
Uwielbiam tę bluzeczkę :) tak jak na pingu dodaję do obserwowanych :D
OdpowiedzUsuń